Wpisy archiwalne w kategorii

Jazda solo

Dystans całkowity:367.00 km (w terenie 7.00 km; 1.91%)
Czas w ruchu:14:09
Średnia prędkość:25.94 km/h
Liczba aktywności:4
Średnio na aktywność:91.75 km i 3h 32m
Więcej statystyk

Szczecin - Przybysław; pierwszy raz szosą

Sobota, 9 lipca 2011 · Komentarze(0)
Kategoria ~100km, Jazda solo, Szosa
Znowu wypad na fermę - który był jednocześnie świetnym pretekstem, do wypróbowania nowego nabytku, czyli eSeLeRa :)
Jechało się naprawdę dobrze, tym razem postanowiłem ominąć jednojezdniową część trasy przed Stargardem i puściłem się przez Kobylankę. Niestety, już za Stargardem miałem kryzys, cukier poleciał mi na łeb na szyję i jechało się później naprawdę słabo... nie wiem, w czym tkwił problem, ale było kiepsko... do tego pod koniec wiatr prosto w pysk. Porażka. Koniec końców - czas był taki sam, jak na giancie...

Ale selerek ogólnie bardzo przyjemny na takie trasy :) Tylko ręce muszą się przyzwyczaić do innego rodzaju kierownicy.

Szczecin - Brzózki - Szczecin

Sobota, 25 czerwca 2011 · Komentarze(0)
Rodzice wybrali się na weekend do ośrodku w Brzózkach, a ja postanowiłem ich odwiedzić.
Ot, zwykła przejażdżka, niecałe 2h w jedną stronę, potem odpoczynek przy herbatce, kanapeczka przed drogą powrotną i heja do domu.
Tak, na zabicie sobotniej nudy ;]

Przybysław - Szczecin, czyli powrót z majówki.

Niedziela, 1 maja 2011 · Komentarze(0)
Kategoria ~100km, Jazda solo, Szosa
Jak się na fermę pojechało rowerem, to głupio by było wracać pociągiem. W piątek było piwko i grill po jeździe, w sobotę też jakieś piwko, ale już delikatnie, żeby nie być zmęczonym w dzień powrotu. No i właśnie w niedzielę przyszedł czas na trasę powrotną. Niestety pogoda była już trochę gorsza - było chłodniej i przez większość trasy pod wiatr. Do tego stopnia, że momentami krzyczałem z frustracji, walcząc z żywiołem i jadąc z dużym wysiłkiem całe 15km/h. Przed Stargardem źle skręciłem i wyjechałem gdzieś na jego obrzeżach, zamiast w centrum, ale jakoś udało mi się połapać gdzie jestem i wrócić na trasę. Dodatkowo, kiedy próbowałem się odnaleźć, załapał mnie deszcz z wielkiej, złowrogo wyglądającej ciemnoszarej chmury. Na szczęście chmurka tylko postraszyła i większość opadu przeszła bokiem.
Nauczony doświadczeniem sprzed dwóch dni, postanowiłem nie jechać tą jednojezdniową częścią trasy zaraz za Stargardem i tym razem pojechać przez Niedźwiedź - na mapie wyglądało to całkiem przyjemnie. Czyli za Stargardem Kobylanka i tam skręt w prawo, wiaduktem na północ od trasy Stargard-Szczecin. Wszystko było świetnie, po drodze jakieś całkiem ładne polskie wioski, droga całkiem równa i przyjemna. Aż do Niedźwiedzia. Za Niedźwiedziem, jak to mówią "there be dragons"... Droga z mapy, okazała się polną dróżką przez las, z około trzydziestocentymetrową warstwą drobnego, luźnego piachu. No nie dało się po tym jechać ni cholery. I tak przez ładnych kilka kilometrów. Po pierwszych trzech szlag mnie trafił i zsiadłem z roweru. Prowadziłem go aż do miejsca, gdzie podłoże było względnie ubite, lub gdzie dało się jechać bokiem po jakiejś trawie. No niestety ta część była bardzo nieprzyjemna i męcząca - więcej tamtędy nie ma co się wybierać ;)
Po dostaniu się na asfalt, poszło już z górki i dojechałem do domu bez dalszych przygód.

Szczecin - Przybysław, czyli pierwsza jednorazowa dłuższa trasa.

Sobota, 30 kwietnia 2011 · Komentarze(0)
Kategoria Jazda solo, Szosa, ~100km
Postanowiłem zrobić pierwszy dłuższy wypad w tym sezonie. I pierwszy dłuższy w ogóle. Dotychczas jeździłem na wypady po 50-60km, gdzieś po Puszczy Bukowej + dojazd. Stwierdziłem, że dobrze będzie wybrać się gdzieś dalej, tak by podkręcić kondycję i się przetestować, a weekendowa wizyta u Korka była ku temu doskonałą okazją - zamiast jechać pociągiem lub autem, wsiadłem na rower.
Przed wyjazdem zadbałem o zapas węglowodanów - wszamałem dużą porcję makaronu w hohollywoodzie :)
Jechało się nadspodziewanie dobrze, średnia z licznika wyszła około 27km/h. Trasa do Stargardu była świetna, jechałem pasem awaryjnym i było bardzo fajnie, potem za Kobylanką niestety jest zwężenie do jednej jezdni, tam już nie czułem się zbyt bezpiecznie. Ale za Stargardem już było ok - same podrzędne drogi o małym natężeniu ruchu. Niektóre odcinki trochę dziurawe, no ale jesteśmy w Polsce;)
Do celu dojechałem szybciej, niż zakładałem - łącznie z przystankami w niecałe 4h.
W nagrodę za pokonanie całej trasy, czekało na mnie piwko u Korków :)